Szukaj
Close this search box.

Brzuch…

Świat często przynosi nam to co powinnyśmy przeczytać w określonym momencie. 

Dziś rano przed moimi oczami mignął wpis o brzuchu na FB. Przeczytałam. Cały. Mądry. Trafiający.

Więc dzielę się. Dla tych, którzy nie korzystają z FB wklejam treść poniżej. To fragment z książki Olgi Valiajevej „Uzdrowienie kobiecej duszy” tłumaczony przez autorkę wpisu.

Temat akceptacji swojego brzucha w formie takiej jaki on jest przerabiam od wielu lat. Od totalnego braku akceptacji poprzez kolejne fazy. Jest lepiej z tą akceptacją, ale szału nie ma. Urodziłam trójkę dzieci, jestem kobietą, która ma 49 lat, ogarniętą, w miarę wysportowaną i w miarę zadbaną. I mam brzuch. Taki zwyczajny. Nie płaski bynajmniej. Podoba mi się zdanie z tego wpisu „Zdrowa tkanka tłuszczowa w niewielkiej ilości jest potrzebna, aby macica mogła pozostać ruchoma – mogła rosnąć, maleć, w zależności od dnia cyklu”. Więc może już czas wejść na kolejny stopień akceptacji siebie i swojego pięknego brzucha. Jeżeli ja obrabiam w sobie temat to pewnie parę takich jak ja też się znajdzie. Poczytajcie. I pogłaskajcie się dziś po brzuchu z akceptacja.

A jak będziecie robić Mape Marzeń to wstawcie sobie podziękowanie za zdrowy, dobry, piękny brzuch.

 

https://www.facebook.com/jagamisjapobudka/posts/527202614486000

BRZUSZEK

Są kobiety, które nawet po kilku porodach z łatwością wracają do pierwotnej figury i płaskiego brzucha. Ale to mniejszość. Przeważnie aby mieć płaski brzuch musimy się wciąż kontrolować – i to, co jemy, i to, jak często i intensywnie się ruszamy. I nawet jeśli robimy to solidnie i systematycznie – i tak brzuch nie wygląda idealnie, jest lekko odstający, zaokrąglony. Nawet jak nie wisi, a tylko z lekka sterczy – wkurza!

A szczególnie jak po raz kolejny słyszysz pytanie: a ty w ciąży nie jesteś? Odzież mamy teraz taką, że brzucha za bardzo nie ma jak schować – dżinsy z niską talią, przyległe topy, krótkie koszulki. Zamęczamy się, próbując wszystkiego: brzuszków, diety, głodówek. Aż w końcu się poddajemy – i po prostu zaczynamy nienawidzić swój brzuch.

W Indiach, na przykład nawet młode kobiety nie mają płaskiego brzucha, a lekko wystający. Nie bardzo, ale tak naturalnie. “Nasi” by pomyśleli, że każda z nich jest w pierwszych miesiącach ciąży. Ale nie tutaj. Tutaj mały „ciążowy” brzuszek to norma. Na pytanie: „Dlaczego nie macie płaskich brzuchów i nawet nie dążycie do tego żeby takie mieć?”, jedna z kobiet odpowiada: „A to można mieć taki?” Wyjaśniam, że płaski jest ładny, że zdrowo, że wyćwiczone mięśnie i likwidacja tłuszczu… A ona na to:

„Ale jak wtedy rodzić dzieci, wszystko się przecież pozrasta?”

Zrosty (czyli nienaturalne zrastanie się różnych tkanek organów) to teraz bardzo rozpowszechniona przyczyna niepłodności. Oficjalnie jako przyczyny zrostów podaje się infekcje i operacje. Ale już coraz więcej lekarzy mówi o tym, że zrosty powstają z powodu spalania tkanki tłuszczowej w rejonie brzucha. Zdrowa tkanka tłuszczowa w niewielkiej ilości jest potrzebna, aby macica mogła pozostać ruchoma – mogła rosnąć, maleć, w zależności od dnia cyklu.

Rozmawiając z lekarzem ajurwedyjskim pokazałam mu zdjęcia brzuchów, które u nas uważane są za piękne, a on przedstawił mi listę chorób, które z pewnością mają właścicielki tych brzuchów. Prawie za każdym razem: bezpłodność, problemy z donoszeniem ciąży. Pokazał mi jaki brzuch powinna mieć kobieta – lekko wystający, ruchomy. To oznaka kobiecego zdrowia.

To mnie zainteresowało. Zaczęłam oglądać “ideały piękna” w ciągu ostatnich setek lat. Nigdy w historii kobiety nie miały płaskiego brzucha i wyrzeźbionych na nim mięśni. Nigdy. Popatrzcie na dzieła sztuki – freski, rzeźby, obrazy – wszędzie zobaczycie okazy pięknych wystających brzuszków. Mało tego, brzuch był nie tylko okrągły, ale i ruchomy – kobieta nim oddychała, napełniał się rytmicznie powietrzem aby za chwilę je wypuścić.

Był zrelaksowany – umiecie sobie to wyobrazić?

Nasze brzuchy są przeważnie poopinane ciasnymi spodniami, poupychane pod obcisłą bielizną modelującą ciało. A przecież oddychanie brzuszne jest najlepszą profilaktyką chorób kobiecych, zapewnia dopływ krwi do organów miednicy małej. To jak wewnętrzny masaż najważniejszych miejsc. W zależności od dnia cyklu brzuch może być większy i mniejszy – i to jest normalne!

Wracając do rozmowy z Hinduską. Ona twierdzi, że wyrzeźbione kobiece brzuchy wyglądają brzydko i nienaturalnie. I myślę sobie – faktycznie, skąd mamy takie standardy w głowie, przecież lekko okrągły kobiecy brzuch jest piękny, szczególnie w połączeniu z innymi okrągłościami. Kto nam podsunął takie wartości i jeszcze tak sprytnie, że przełknęłyśmy je od razu.

Jedna z wersji mówi, że to wpływ mody, tworzonej przez homoseksualnych mężczyzn. Zwróciła na to uwagę Coco Chanel. Mężczyźni, którzy nie rozumieją kobiecego ciała i nigdy go nie kochali, próbują zmienić kobiety w chłopców, kalecząc kobiece piękno. I faktycznie, wystarczy popatrzeć na modelki – bez kobiecych okrągłości, z wąskimi biodrami, płaskimi brzuchami. Nawet ich sposób poruszania się jest męski – ruch nie idzie z bioder, a jest sztywny, prosty, zamaszysty.

Komu więc uwierzyłyśmy i po co?

Tym, którzy nigdy kobiet nie kochali i nie poznali? Chcemy stać się mężczyznami? Idealnie płaski umięśniony brzuch to wariant męski. U nich rzeczywiście krągłości w tym miejscu powstają od niezdrowego trybu życia i dużej ilości jedzenia. Niepotrzebny jest im ruchomy brzuch, nie noszą dzieci, a i oddychają inaczej.

Jeśli chcemy pozostać kobietami to po co znęcamy się nad naszymi brzuchami? Brzuch to życie. W brzuchu się rodzimy, w brzuchu rośniemy i to z niego wychodzimy na świat. Kobiecy brzuch powinien być zawsze żywy – oddychać, ruszać się, zmieniać formę i rozmiar.

Oczywiście, można przegiąć i wyhodować brzuch do kolan – bo po co się wysilać, jeśli płaski brzuch to męska sprawa. Ale obie te skrajności – i umięśniony i ogromny zwisający brzuch nie są ani piękne, ani zdrowe, ani kobiece.

Myślicie, że mężczyźni lubią wasze umięśnione brzuchy?

Niejednokrotnie słyszałam od różnych mężczyzn, że super płaski brzuch u kobiety się nie podoba. Tak samo jak ten ogromny zwisający. To powód aby przestać gonić nie wiadomo za czym. To powód by przemyśleć swoje rozumienie piękna i ideału. To powód by dążyć do zdrowego kobiecego piękna, gdzie ważne są trzy składniki: piękno, zdrowie i kobiecość.

Dbajmy o swoje ciało – odżywiajmy się zdrowym jedzeniem, żyjmy aktywnie, relaksujmy swój brzuszek. I podziękujmy mu za to, że daje możliwość poznania radości macierzyństwa. Zaakceptujmy nasze ciała, w tym i nasze piękne zaokrąglone brzuszki, w ich naturalnej pięknej formie.

Fragment z książki Olgi Valiajevej „Uzdrowienie kobiecej duszy”. Tłumaczenie (z kilkoma zdaniami od siebie)

Dzięki: www.slowiankawwielkimmiescie.pl