Niektórzy z Was mają pasję albo hobby. Albo coś ich bardziej interesuje niż inne rzeczy. Albo od „zawsze” chcieliby coś poznać albo się nauczyć, dowiedzieć jak to jest. I może nie trzeba, aż od razu robić studiów z tego zakresu. Czasem wystarczy kurs weekendowy  albo nawet jednodniowy, albo cykliczne spotkania albo….

Co z takimi marzeniami co „chodzą” za Wami od dawna i jak widzicie  słupie przy przystanku, że kurs fotograficzny to w głowie odpala myśl „chciałabym pójść”, „chciałbym kiedyś zrobić bo aparat fantastyczny jest tylko operator taki jakiś niedouczony”. A potem zapala się zielone światło i jedziecie dalej zostawiając marzenie na słupie albo wsiadacie do autobusu, który podjeżdża odwracając głowę przez szybę, żeby jeszcze zobaczyć gdzie ten kurs.

To może jak takie marzenie pojawia się w głowie albo na słupie przydrożnym to wmontujcie je na swoją Mapę Marzeń – Mapę Celów. Żeby wołało do Was.

Kurs nurkowania? Nauka pływania? Decoupage? Kurs podstawowej wiedzy winiarskiej? Podstawy kroju i szycia bo super maszyna stoi za szafą. Pierwsza lekcja tenisa albo gry na gitarze? Prawo jazdy na motor albo w ogóle prawo jazdy? Samoobrona? Tai chi? Joga? Medytacja? Snowboard? Narty? Układanie bukietów? Domowe robienie piwa? Kuchnia hinduska?

Co chcieliście umieć jako dzieci? Co robiliście jako dzieci? Co było fajne? Stańcie się uważni na swoje marzenia i chcenia. Nawet jak to śmieszne „głupie”, „bez sensu”, „jestem już za stara na takie coś”, „po co mi to i tak do niczego niepotrzebne.

Otóż potrzebne. Dla uśmiechu, radości, zrobienia czegoś nowego, poznania, sprawdzenia i weryfikacji marzenia. Żeby nie było że nie spróbowaliście. Że wciąż żałujecie.

A może ten ruch zmieni wasze życie……