Szukaj
Close this search box.

Kartki i pisadła w kuchni

Jest miejsce w mojej kuchni, gdzie w koszyczku leżą luźne kartki, połówki A4. Uzupełniam je regularnie, recyclingując te drukowane po jednej stronie, tak aby zawsze były pod ręką. Obok stoi pojemnik z długopisami, ołówkami i flamastrami. Raz na jakiś czas moja córka dostaje zlecenie, aby wszystkie ołówki zatemperować. Długopisy i ołówki w magiczny sposób dematerializują się, ale uzupełniam zapas, dokupując zestawy po pięć złotych za komplet.
Dobrym rozwiązaniem, poleconym mi przez kogoś, które też stosuję, jest też długopis na sznurku. Miałam przez lata zresztą w domu na sznurku jeszcze inne rzeczy, na przykład szczotkę do czesania jednej z córek, jak była mała, w łazience. Bo zawsze „się gubi”.
Kartki potrzebne są do wielu rzeczy i spełniają wiele funkcji – służą jako system komunikacyjny, delegujący czy do sporządzania różnych list, które robię. Takie karteczki i pojemnik z długopisami stoją też w mojej sypialni, żebym jak tylko coś przyjdzie mi do głowy, mogła to zapisać i potem wcielić w życie. Można do tego użyć też żółtych bloczków jednak żółte bloczki „giną” i dostają nóg tak mniej więcej po tygodniu od położenia ich. Kto wziął? Gdzie jest? Magic, bo nikt oczywiście.
Podczas pisania książki rozmawiałam dużo na jej temat i usłyszałam, że fajnym pomysłem jest pudełko na każdym piętrze (jak ktoś ma piętra, a jak nie, to wystarczy jedno), w którym są nożyczki, żółte karteczki, taśma, nożyk, śrubokręt krzyżowy i płaski, „pisadła” i naklejki. Wygodny i funkcjonalny pomysł. Przy okazji usłyszałam też, że warto mieć konewkę na każdym piętrze. To szczególnie przydatne jest takim osobom, jak redaktorka tej książki, szczęśliwa posiadaczka stu pięćdziesięciu doniczek z żywymi kwiatami i czterech konewek (dwie na piętrach, jedna na tarasie i jedna w garażu).
Ktoś ma jakiś patent, który stosuje. Wpiszcie. Może się przyda i wejdzie w zastosowanie. A może do zebrania w nową książkę pt. „Jak uprościć sobie życie”.