Szukaj
Close this search box.

Kobiecość

Rozpoczyna się bardzo ważny okres. Świat budzi się do życia, wiosna na progu, a ja wchodzę w nowy czas. Całe swoje życie byłam silna, walcząca, była opoką i skałą. Kto jak nie ja. Zasadniczo nie było rzeczy, których bym nie dała rady zrobić. Mężczyźni mówią o mnie, że mam męski pierwiastek zdecydowanie silniejszy niż u wielu z nich. To powoduje, że się mnie boją czasem i może to dobrze w sumie. Dla wielu stanowię partnera właśnie dlatego, że czują się przy mnie swobodnie. I to też dobrze.
W zeszłym roku podjęłam próbę bycia kobietą. Zapuściłam włosy. Bo to synonim kobiecości. Męczyłam się okrutnie i w końcu wróciłam do siebie takiej jak czuję się najlepiej, czyli w krótkich. Jednak wojowniczka. I tak zostanę.
Dziś już chce być Kobietą. Znowu wracam do czegoś o czym pisałam niedawno. Do gotowości w nas samych. Do momentu, kiedy wewnętrznie decydujemy o tym, że nadszedł czas.
Kobiecość zawsze kojarzyła mi się i łączyła z byciem głupiutka, trzpiotką, rozwleczeniem, brakiem decydowania, fochami, manipulacją i przewracaniem oczami. Wiem, że strzelam sobie w kolano, a nawet w oba. Bo to bez sensu. Każda z nas jest jaka chce i jak jej dobrze
Dla każdej z nas kobiecość będzie inaczej wyrażana. Ja mam taką trochę męską kobiecość. Zmieszaną i jeszcze wstrząśniętą. Zbroja, ochrona, walka, niedostępność i siła. Stanie ramię w ramię i bycie równorzędnym partnerem. A z drugiej strony, albo może jednocześnie siła i moc kobiety. Tej która wie. Tej, która umie pomóc, zmieniać, naprawiać, sprzątać w życiu, układać, zaradzić. I tej która jest miękka, ciepła, trochę duchowa, trochę odjechana, trochę magiczna i wierzącą w dobre siły świata. Szamanka rodu i czarodziejka.
Mam taki obraz, który noszę w sobie. I zawsze on odzwierciedlał moje myślenie o sobie. Mała dziewczynka ukryta w ciele dużej. Że ta duża chroni, tę małą. Na zewnątrz obrona, a w środku miękkość i prawda o nas samych. Bezbronność i zgoda na bycie słabszym.
A może czas na wyjście. Może jest nas dwie obok siebie.
Tak jak moje dwie drogi życiowe, które umieszczam na Mapie Marzeń. Autostrada gdzie posuwam zawsze 200 km na godzinę i droga leśna albo ścieżka rowerowa nad morzem po której jadę rozglądając się dookoła, chłonąc wiatr, słońce i przyglądając się swoim myślom swobodnie. Znajdziecie te drogi w mojej książce na temat mapy napisanej 10 lat temu i tej nowej, która właśnie wychodzi w tym tygodniu. Wychodzi że to prawda jednak.
Tak więc może nie jedna w drugiej tylko dwie obok siebie. Stojące ramię w ramię i wspomagające się. Stanowiące całość mnie. Niby różnica nieduża, a jednak mega znacząca. Bo wypuszczam tę ze środka na świat. Dziewczynka jest już Kobietą. Może stanąć obok mnie, we mnie, przy mnie. Może stać, a nie być skulona w środku. Może być taka jaka chce. Dziś. Teraz. Już czas.