Mam marzenie od wielu lat niezrealizowane. Chciałabym mieć krzak bzu koło domu. Żeby na moje urodziny kwitł i żebym mogła dotykać pachnących płatków. Zaprzyjaźnieni ludzie, którzy wiedzą, że kocham bez, w czasie kiedy kwitnie, podarowują mi zawsze kilka gałązek. Znajduję na biurku w pracy niespodziewany bukiet albo na schodach przy domu. Czasem sama idę „kraść” bez z przydrożnych krzaków.
Jednak marzenie o własnym krzaku wciąż sobie jest. Nie woła bardzo, ale jest. Nie mam ręki do kwiatów ani niczego zielonego co rośnie. Może też dlatego nigdy nie zorganizowałam tego sama bo wiedziałam, że nie przetrwa.
W tym roku robiąc kostkę koło domu zostawiłam miejsce, mały kwadrat, na bez…
Przy okazji dowiedziałam się, że to Lilak Pospolity.
Wsadziłam to marzenie na mapę. Bez daty realizacji. W polu żółtym gdzie energia życiowa i potrzeby. Kto przychodzi do mnie to pyta się „a po co ci ta dziura w kostce tutaj”. Wtedy mówię że czeka na bez. Aha…
Czasem mamy marzenia, które czekają i maja się „zadziać” we właściwym czasie. Kiedy? Jak? Nie wiem.
Przypomniał mi się fragment z książki „Błękitny Zamek” Lucy Moud Mongomery. Przed domem bohaterki rósł krzak róży, który nigdy nie kwitł. I nikt nie wiedział dlaczego. Nadszedł dzień, kiedy obsypał się purpurowymi kwiatami. Na wszystko przychodzi czas. Mój bez z Mapy Marzen też się pojawi.
A Ty, na co czekasz? Na co nadszedł czas, aby umieścić na Mapie?