Człowiek, który był moim pierwszym szefem ma pewien dar, umiejętność, zasób, zdolność…to coś możemy nazwać rożnie. Otóż on znał „wszystkich”. I „wszyscy” znali jego. Nawet jeżeli nie znał to znał brata albo szwagra tej osoby. Nie było rzeczy nie do zrobienia bo zawsze znalazł się ktoś, kto wiedział, mógł , zrobił, przywiózł, dał a czasem „załatwił”.
Przez wiele lat pracy z nim było to dla mnie niepojęte, jak to jest możliwe, że zna ludzi w Warszawie, Częstochowie, Suwałkach i Szczecinie. Zna w Berlinie, Pradze i Afryce. Oczywiście był to człowiek bywały, robił w swoim życiu wiele, należał do różnych organizacji, był sportowcem, organizował eventy i łączył ludzi. Jeżeli tylko się dało to pomagał i wspomagał.
Moje dzieci się mnie teraz pytają „mamo jak to jest, że jak ja mówię, że potrzebuję czegoś, co jest prawie niemożliwe do zrobienia czy znalezienia, a ty bierzesz telefon i wykręcasz numer do Zośki, Baski, Franka albo Józka i rzeczy się dzieją”. Zdarza się też, że idę do szafy i wyciągam tę rzecz wprowadzając w totalny stupor pytającego. Albo, że potrzeba florysty, lekarza, terapeuty, nauki chińskiego, producenta szklanych obrazów albo makram, redaktora, hydraulika czy spawacza i ja go znam.
No znam. Czasem nie znam, ale wiem, że Kaśka zna. Albo Adam był na nurkowaniu z gościem, który ma firmę elektryczną, hydrauliczną albo spawalniczą.
Po co ja to piszę. Mówi się, że dobra karma zawsze wraca. Cokolwiek kiedykolwiek zrobimy dla innych, pomożemy, damy, wesprzemy, pogadamy to kiedyś wróci dobrem. Taki jest konstrukt obiegu świata. Spotykam tyle ludzi na swojej drodze i zawsze się dzielę. Słowem, czasem, wiedzą, książką, radą, pieniędzmi, jedzeniem, dobrym słowem, wsparciem, uśmiechem, spokojem i wieloma innymi rzeczami. Lubię, kiedy świat wkoło mnie jest w sytości, dobrostanie i też dobrej energii. Inna rzecz, że staram się bardzo też otaczać takimi samymi ludźmi w miarę możliwości.
Wiele razy dobre rzeczy wróciły do mnie jak potrzebowałam i dokładnie w momencie, kiedy potrzebowałam.
Jednak czasem jesteśmy bezradni w swoich poszukiwaniach. Ja wtedy używam mojej Mapy Marzeń, pola szarego, odpowiedzialnego za pomocnych ludzi. I to działa. Tyle razy zadziałało i to nie tylko mi.
Wpisujemy w to pole kogo potrzebujemy, szukamy, do czego, po co. Doprecyzowujemy co chcemy.
No i może nie siadamy pod mapą z rękami na wstążkę, czekając na pomocnego człeka, który deus ex machina się pojawi. Warto o tym mówić wszem i wobec. Świat i ludzie to przyjazne pole. Trzeba poprosić….