W życiu bywa tak, a wiedziałam to na wielu Mapach, że małżeństwo to pewien układ, który ma trwać. I takie trwanie ludzie umieszczają na Mapie jako cel na najbliższy rok, dwa, pięć, aby było i się nie zmieniało. Układ polega na tym, że co prawda się już nie kochamy, nie jesteśmy specjalnie dla siebie interesujący już jako człowiek dla człowieka, kobieta i mężczyzna, partner i partnerka, kochanek i kochanka, przyjaciel i przyjaciółka, za to decydujemy się pozostać w roli mąż i żona. Bo w sumie nic nam nie wadzi, z zewnątrz jak popatrzeć miłe zgrabne małżeństwo, krzywdy nikt nikomu wielkiej nie robi, poza może tym, że niespecjalnie jest nam fajnie z tym człowiekiem, którego kiedyś zdecydowaliśmy się poślubić. Po co zmieniać? Po co psuć coś co w jakiś sposób funkcjonuje jako forma przedsiębiorstwa albo firmy. Ludzie decydują się ze sobą być mimo wszystko bo dzieci, bo dom, bo kredyt, bo bezpieczeństwo finansowe (to zwykle kobiety), bo czasem wspólna firma, bo co ludzie powiedzą, bo nie mogę tego zrobić mojej mamie, bo w sumie po co z innym nie będzie lepiej, bo…, bo….To pewien układ gdzie strony prowadzą wspólne przedsięwzięcie nazywane małżeństwem. I tak jest też dobrze. Nie każdy jest rewolucjonistą.
Map gdzie taki układ jest wpisany w pole różowe widziałam trochę. Z pełną świadomością wpisany. Wiele znam też małżeństw gdzie taki układ funkcjonuje. W pełniejszym lub mniej pełnym wydaniu. No bo jak pełniejsze to pozory większe bo i na urlop razem pojechać trzeba i wspólnie gdzieś pójść. Tam gdzie pozory mniejsze to ludzie ten urlop spędzają w gronie swoich własnych przyjaciół, a do teatru chodzą z przyjaciółką. Wiele z tych par i to często oboje małżonków, prowadzi równoległe życie z kimś innym bez chęci i potrzeby zmiany, bo małżeństwo i układ rzecz święta i wygodna.
Czasem na tych mapach pojawia się zapis „pomyślę co z tym zrobić” albo „w roku 2025 jestem wolną kobietą”. To wtedy, kiedy czynnikiem dla którego podejmowana jest decyzja o trwaniu w układzie są dzieci i w 2025 teoretycznie „pójdą na swoje”. Pewnie tak się nie stanie bo układ zapuszcza korzenie i potem są śluby dzieci, chrzty wnuków, choroba teściowej i inne okoliczności przyrody, które utrzymują układ. Taki wybór i każdy ma do tego święte prawo.
Czasem pytam się jak widzę taką Mapę z układem co czują ci ludzie, kiedy budzą się koło człowieka który jest im obcy, chociaż w układzie jednak ludzie często śpią osobno. Co czują jak siedzą naprzeciw przy świątecznym obiedzie czy na urodzinach u cioci. Czy chcą i do kogo wracają do miejsca, które nazywają domem. Odpowiedzi są różne, czasem bardzo, bardzo zaskakujące.
Nie napiszę na końcu pytania, które możecie siebie zadać. Ci w których ten temat zarezonował w sercu i ciele mogą zadać je sobie sami. To zawsze bardzo trudne fragmenty mapy. Zwykle trudniejsze od tych Map gdzie zapada decyzja o rozwodzie bo tam przynajmniej zapala się w ludziach jakieś światło.
To wasze Mapy, wasze życie, wasz wybór, wasze zmiany i wasza spójność.