Szukaj
Close this search box.

Kurs online Mapy Marzeń

Pracuję od kilku tygodni fizycznie nad kursem on-line tworzenia Mapy Marzeń. Ja sama przygotowywałam się do tego pewnie od roku albo i dłużej. Bo ważne jest, jak coś robicie, aby była w was gotowość na to, co chcecie zrobić o ile to oczywiście możliwe. W pracy zwykle nie ma takiej możliwości na czekanie na gotowość. Trzeba zasuwać i zrobić, czy gotowość jest, czy nie ma. We mnie na przykład nigdy nie powstaje gotowość na zamknięcie finansowe miesiąca, jednak robię to skrupulatnie, jak przychodzi czas.
Więc gotowość do rzeczy, które chcecie umieścić na Mapie. To przy okazji w ramach dygresji.
Tworzę kurs i okazało się, że mimo mojego doświadczenia o opowiadaniu o mapie, setek godzin wykładowych i pracy indywidualnej to kurs to wcale nie jest tak samo. Ciekawe jest, że zawsze „potykam” się o to samo. Zaczęłam wiele lat temu od wykładów o Mapie Marzeń. Jak zabrałam się do pisania książki, na ten temat, to okazało się, że wykład to nie książka i trzeba treść zupełnie inaczej podać, wytłumaczyć i opisać. Na wykładzie da się dopowiedzieć, domachać, dowygladąć i mimiką powiedzieć wiele rzeczy, W książce nie.
Kurs okazało się, wymaga jeszcze zupełnie innego podejścia. I „wysypałam” się a tym podchodząc do pierwszej tury nagrań kilka tygodni temu. Bo ja tu zwarta gotowa i przygotowana ze zmodyfikowaną treścią wykładową, a tu…porażka. Tzn w moim rozumieniu, bo ekipa była całkiem zadowolona z rezultatów.
 
Po pierwszym dniu nagrań, które poszło do kosza, zobaczyłam dopiero „czym to się je”. Druga tura to było zmodyfikowane przygotowanie merytoryczne, kilka godzin nagrań i niby dobrze jest. Jednak po przemyśleniu kolejne ileś godzin poszło do kosza, bo nie było, jak chciałam.
Teraz po dwóch dużych próbach i testach zrobiłam to jeszcze inaczej. Znowu wiele godzin przemyśleń i pracy organicznej. Dobrze, że baseny otwarte, bo codziennie mam 45 min rano w wodzie, pływając jak chomik w kółko, na przetworzenie w spokoju co wymyśliłam poprzedniego dnia.
W przyszłym tygodniu 2 dni nagrań i mam nadzieję, że się nadadzą. Czasem mamy świetny pomysł, umieszczamy go na mapie, a on nie wychodzi. Jeżeli jest w nas gotowość i wola to nasze marzenie się spełni. To czasem sporo wysiłku i pracy, ale efekt warty tego. W książce „Orgazm na szczycie”  jest rozdział o decyzjach. Jak je podejmujemy, ja porzucamy i o tych, co czekają wrzucone na Mapę. Moje ma szansę się doczekać realizacji. Za jakieś 2 miesiące kurs powinien się pojawić na świecie. Jeżeli z książkami jestem w ciąży i to moje dzieci to kurs jest kolejnym dzieckiem, które właśnie jest w ostatniej w fazie dojrzewania do ujrzenia świata.
Trzymajcie za mnie kciuki!