Szukaj
Close this search box.

Przezroczystość w domu i zagrodzie

To, co pozwala mi składować rzeczy w domu w sensowny i łatwy do odnalezienia sposób, to system przezroczystych pudeł i pojemników. Czasem opisanych, a czasem nie, bo zawartość jest oczywista.
Przeźroczyste, piękne słoiki (cokolwiek dla każdego znaczy piękne), w których mam płatki owsiane, siemię, pestki różnego rodzaju czy suszone owoce. Stoją na półce w kuchni pod ręką i łatwo z nich zrobić sobie śniadanie. Prosto je umyć w zmywarce, więc są zawsze czyste.
Przy kuchence mam szklane słoiczki na przyprawy. Każdy jest opisany. Kiedyś myślałam, że wszyscy tak mają, ale to nieprawda. Systemów na przechowywanie przypraw jest milion. Dla mnie ten, dzięki któremu widać to, co jest w środku (mogę zawsze skontrolować stan zawartości), jest najlepszy. Informacyjnie i estetycznie. Na dodatek jest to proste do zrobienia, bo takie słoiczki można dostać za dwa złote w różnego typu marketach z milionem i jeden drobiazgów albo na rynku, na stoiskach z przyprawami. Lubię mieć jednolite rzeczy, a ustawione równiutko cieszą mój wzrok. Tu znowu przeszłam pewną przemianę w drodze do prostoty i minimalizmu od ozdobnych, starych, porcelanowych pojemniczków w kwiatki i inne wzorki do surowości skandynawsko-ikeowej.
W szafie mam wszystkie produkty w dużych słoikach. Po zakupie kaszy, ryżu, fasoli, grochu, cukru pudru czy mąki ziemniaczanej wsypuję je do słoików. Otwierając szafę, widzę wszystko dokładnie.
 
Do czego mi służy w kuchni ta przezroczystość? Do porządku, przestrzeni, utrzymania czystych powierzchni i inspiracji. Ile razy stajecie na środku kuchni i myślicie „O rany, co tu zrobić na kolację?”? Otwarcie takiej szafki uruchamia wyobraźnię. Przynajmniej moją. Bo nagle może być kasza gryczana, perłowa, kuskus, ryż taki czy inny, soczewica albo cieciorka – mój mózg zaczyna łączyć produkty i powstaje szybko pomysł na kolację.
Dużych i średnich przezroczystych pudeł, które można kupić w marketach budowlanych i Ikei, używam do bardzo wielu rzeczy. Trzymam w nich czapki i szaliki zimowe, klocki lego, które czekają na moje wnuki, stroje przebierańców, boa, kapelusze i skrzydła anioła oraz strój pastuszka.
Kolejnych kilka pudeł zajmują dekoracje. Świąteczne, wielkanocne, wiosenne czy jesienne. Ponieważ pudła są z przezroczystego plastiku, widać, co jest w środku, tak więc prośba do kogokolwiek z domowników, przynieś „pudło z zającami”, jest jasna, prosta i łatwa do wykonania.
Ponadto pudła mają to do siebie, że da się je usztaplować, jedno nad drugim, aż do samego sufitu. Warunkiem niezbędnym jest, że nie kupujemy ich od „sasa do lasa”, tylko z jednej firmy, i że mają pokrywki, tak aby zawartość się nie kurzyła. Dla mnie ważna jest jeszcze łatwość ich czyszczenia. Kiedy raz na jakiś czas robię większe porządki, to biorę takie pudło pod prysznic i myję. Wyschnie samo i jest jak nowe.
Kolejnym miejscem, w którym zastosowanie znalazły przezroczyste pojemniki, jest szafka w łazience. Piękne, czworokątne sześciany dające się ułożyć jeden w drugi, powodują, że kiedy otwieram swoją szafkę, to widzę absolutnie wszystko. Ten patent zobaczyłam u którejś z koleżanek i natychmiast pognałam, aby kupić kolejne magiczne pudełka.
 
Uwielbiam tę harmonię, która wynika z czystej formy i ułożenia.
Gdzie jeszcze używam przezroczystych pudeł? Do leków, do zbierania kabli różnego rodzaju, które pałętają się po domu, do wszystkich akcesoriów związanych z farbowaniem włosów, do zbierania zużytych baterii przed ich oddaniem, nakrętek, torebek, rękodzieł moich dzieci. Zastosowań jest milion.
No tak, zapomniałam o koronnym przykładzie – pudełkach na buty. Moim marzeniem od zawsze było posiadanie szafki na buty, w której byłyby one ułożone tak równo, jak na amerykańskich filmach. Jestem maniaczką butów, chociaż bardzo monotematyczną. Irytują mnie trochę stwierdzenia typu „Znowu kupiłaś sobie takie same buty”, ale ja z uporem godnym, być może, lepszej sprawy, nadal kupuję baleriny, czółenka i gładkie szpilki, klasyczne czarne albo granatowe. . Kiedyś odwiedziłam moją koleżankę i zobaczyłam metodę, która mnie zainspirowała. Miała ona usztaplowane oryginalne pudełka z butami, a na nich naklejone opisy: „niebieskie z kokardką”, „sandały na koturnie”, „czarne szpilki zamszowe”. Jakiś czas temu inna opowiadała mi o przezroczystych pudełkach na buty. Wtedy pomyślałam, że to szalone. I co? I teraz mam w swojej garderobie ułożone prześliczne, jednakowe, przezroczyste pudełka, w których widać, co jest w środku.
Ważna jest dla mnie ta jednorodność, co daje od razu wrażenie schludności, porządku i ułożenia.